Kanapy

Natasha

Przyszłam , miałam tu się spotkać z kolesiem który sprzedawał mi troszkę proszku. Rozłożyłam się na kanapie i obserwowałam lud.

Jonez

Wszedł powoli do budynku rozejrzał się i z miejsca ujrzał Nat rozwaloną na kanapie jak w jakimś czasopiśmie o modzie. Podszedł do niej.
-A Ty co tak leżysz? Do roboty byś się wzięła.

Natasha

- komu jak mou ale mi robota nie potrzebna . - prychnęłam.

Jonez

-Ale tak się wylegiwać w miejscach publicznych to jednak nie wypada.
Odparł spokojnie.

Natasha

- czekam na kogoś , a ty na co tu przyszedłeś ?.

Jonez

-A co zabronisz mi?
Mruknął

Natasha

- nie - odparłam i podeszłam do kolesia , dałam mu kasę i schowałam sb biały proszek za stanik.

Jonez

-Ładnie to tak brać? Taka z Ciebie sportsmenka jak z koziej du.y trąbka.
Grzecznie podsumował zachowanie Nat.

Natasha

- ty weś się odczep ode mnie okey ? - warknęłam na niego.
- nikt nie bd się w pier.alać w moje życie .